Z wspomnień osób należących do grupy kobyłeckiej wynika, że były dwa miejsca spotkań grupy w Kobyłce.
Pierwszym był dom poety Swena Czachorowskiego, który przeprowadził się do Kobyłki w 1947 r. Mieszkał tu najpierw z matką, a potem z żoną Hanną Wolską do około 1955 r.
„Swen (…) mieszkał z matką staruszką w Kobyłce, w niedużym mieszkanku z obszerną krytą werandą, która latem znakomicie powiększała przestrzeń mieszkalną. Do Kobyłki jechało się z Dworca Wileńskiego na Pradze. (…) U Swena były zniszczone, ale stylowe meble, stare, porcelanowe filiżanki, jakieś precjoza z alabastru – słowem troszkę przedmiotów zbytku dziwnym sposobem ocalałych czy wyniesionych z Powstania. Zasiadało się na kanapce i fotelach przy herbacie, bo unrrowskie dostawy kawy neski jakoś się pokończyły.”
Hanna Kirchner, „Miron. Wspomnienia o poecie”, wyd. Tenten; wspomnienie Teresy Chabowskiej-Brykalskiej, str. 97
„W Warszawie nie było mieszkań, więc Swen wynajął mieszkanie w Kobyłce. Jego mama zajmowała kuchnię, on pokoiczek, do którego przylegała oszklona weranda. Podmieszkiwałem tam z Mironem w latach 1947-1948. Były tam regały z nieoheblowanych desek, zbite na chama, przykryte bieżnikami. Jeden z regałów zajmowała duma Swena: filiżanki, każda inna, cudeńka, przywiezione z Krakowa. Piło się w nich herbatę.”
Tadeusz Sobolewski „Człowiek Miron”, wyd. Znak; wspomnienie Lecha Emfazego Stefańskiego, str. 229
„Podobnie jak później u Mirona, w mieszkaniu Swena specyficzny nastrój robiły postaci drewnianych świątków, bukiety schnących ziół i polnych kwiatów, a przez okna widać było ogródek i dawny lasek, w którym teraz powstało jedno z podwarszawskich letnisk.”
Hanna Kirchner, „Miron. Wspomnienia o poecie”, wyd. Tenten; wspomnienie Stanisława Prószyńskiego, s. 36
Gdzie znajdował się dom z werandą Swena Czachorowskiego? Wystawa w Muzeum Woli „Białoszewski nieosobny”, którą opisywałam w poprzednim poście, daje dokładną odpowiedź na to pytanie.
Dom ten mieścił się na Stefanówce. Dokładny adres to ul. Żwirki i Wigury 9 m. 2, co potwierdza kartka pocztowa tak zaadresowana, wysłana przez Mirona Białoszewskiego do Swena z Krakowa, którą zobaczyć można w wolskim muzeum.
Kartka pocztowa prezentowana na wystawie "Białoszewski nieosobny" w Muzeum Woli |
Dziś na ul. Żwirki i Wigury jest chyba inna numeracja domów, niż ta z lat
40/50-tych i nie ma starego domu z werandą.
Drugim miejscem spotkań grupy kobyłeckiej był dom Ireny Prudil i Jerzego Grygolunasa.
„W Kobyłce mieszkała teraz również Irena Prudil, która wyszła za mąż za Jerzego Grygolunasa także poetę, chociaż niższego lotu (później jednego z twórców Festiwali Piosenki w Opolu) – jego rodzice mieszkali w Kobyłce, po drugiej stronie torów kolejowych.”
Hanna Kirchner, „Miron. Wspomnienia o poecie”, wyd. Tenten; wspomnienie Stanisława Prószyńskiego s. 37
„Dom nasz stał w kolonii inteligencji kijowskiej, która po rewolucji w Rosji wróciła do Polski. Naokoło były glinianki. Łapaliśmy w nich raki. Ku zgorszeniu miejscowej ludności, w szortach i kostiumach kąpielowych chodziliśmy pływać.”
Hanna Kirchner, „Miron. Wspomnienia o poecie”, wyd. Tenten; wspomnienie Ireny Prudil, s. 78
Irena Prudil wspominała, że w jej domu odbywały się wieczory poetyckie, podczas których Miron Białoszewski czytał swoje wiersze, a przysłuchiwał się temu m.in. Artur Sandauer, który w przyszłości zostanie redaktorem debiutanckiego tomiku wierszy poety.
„(…) Ogród pachniał kwiatami i owocami, a dom świeżą pastą do podłogi. Weszliśmy na piętro i w pokoju z tarasem, za którym już szarzało, Miron zaczął czytać swoje wiersze. Pan Artur marszczył krzaczaste brwi, czasem niskim głosem, chrząkając, pytał o słowa, których nie dosłyszał. (…). Potem prosił o rękopisy. (…) Wysokie brzozy ogrodu kobyłkowskiego i stare mury domu w zimie słyszały przez te lata wiele dyskusji literackich, teatralnych i politycznych.”
Hanna Kirchner, „Miron. Wspomnienia o poecie”, wyd. Tenten; wspomnienie Ireny Prudil, s. 77 i 78
We wspomnieniach Ireny Prudil znaleźć można jeszcze taką ciekawostkę z czasów spotkań grupy kobyłeckiej, związaną z jej domem w Kobyłce oraz z rysunkami namalowanymi przez Hannę Wolską – śpiewaczkę i plastyczkę, żonę Swena Czachorowskiego.
„Na drzwiach naszego pokoju w Kobyłce szły profilowo, połówkami, fioletowosrebrne Egipcjanki autorstwa Hani. Do dzisiaj te drzwi nie są na szczęście odnowione.
Miron po powrocie z Egiptu zapytał: - Te Hani portrety faraonek są jeszcze na wnękach drzwi w Kobyłce? – Są, są – odpowiadam zadowolona, że dziadek, który sam mieszka w domu, nie miał pomysłu zamalować. – O, to dłużej niż gołąb Picassa w warszawskim mieszkaniu – powiedział jakby ucieszony.”
Hanna Kirchner, „Miron. Wspomnienia o poecie”, wyd. Tenten; wspomnienie Ireny Prudil, s. 79
Dom Ireny Prudil i Jerzego Grygolunasa znajdował się pod drugiej stronie torów kolejowych w stosunku do domu Swena Czachorowskiego, który mieścił się na Stefanówce. Irena Prudil wspomina również „kolonię inteligencji kijowskiej” oraz glinianki dookoła. W książce Hanny Kirchner „Miron. Wspomnienia o poecie” zamieszczone jest poniższe zdjęcie, na którym widać fragment tego domu. Mi skojarzył się on ze - zburzonym niedawno - domem na ul. Antoniego Orszagha, niedaleko budynku poczty, ale czy to rzeczywiście to miejsce?
Zdjęcie zamieszczone w książce Hanny Kirchner, „Miron. Wspomnienia o
poecie”, wyd. Tenten 1996, str. 77 |