środa, 31 maja 2017

Przy okazji pasów kontuszowych z Kobyłki w Muzeum Narodowym w Warszawie – trochę o ich historii.



Manufaktura produkująca pasy kontuszowe w Kobyłce istniała bardzo krótko, bo około 16 lat - od 1778 do 1794 roku. Manufakturę założył w swoich dobrach w Kobyłce hrabia Aleksander Unrug. Zawarł on spółkę z Janem Chrystianem Blumem, Szczepanem Filsjeanem i Franciszkiem Selimandem (dwaj ostatni byli doświadczonymi tkaczami z Francji). Do manufaktury – za zezwoleniem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego – zostały zakupione krosna tkackie z manufaktury w Grodnie i już od 1782 roku można było kupić kobyłkowskie pasy jedwabne w kilku rodzajach: „paryskie” i „perskie”.  Były one tak popularne, że w Warszawie założono sklep firmowy mieszczący się na Krakowskim Przedmieściu. Pasy kobyłkowskie można było też kupić w sklepach prowadzonych przez innych kupców.

Ciekawe informacje znalazłam w artykule Marii Żukowskiej pt. „Pas kontuszowy S. Filsjeana. Cenny zakup do zbiorów wilanowskich”: „Do Kobyłki przyjmowano również zamówienia na pranie i maglowanie pasów. (…) jeszcze nieukończoną fabrykę oglądał król Stanisław August i zamawiał pasy do swojej garderoby”.  Oprócz wizyty i zamówień króla, które na pewno wpłynęły na popularność pasów z Kobyłki, były one też reklamowane w ówczesnej prasie i jak pisze Maria Żukowska – ich noszenie było zalecane posłom wybranym na Sejm Wielki. W 1784/1787 roku właścicielem manufaktury w Kobyłce został Szczepan Filsjean.

Wysoka jakość i oryginalność wzorów jakimi odznaczały się pasy z Kobyłki, nie pozostawała bez wpływu na ich ceny. Były to przedmioty luksusowe, na które stać było magnatów i najbogatszą szlachtę. Jak pisze Barbara Grochulska w książce pt. „Warszawa na mapie Polski stanisławowskiej”: „…ceny pasów kobyłkowskich kształtowały się na poziomie najdroższych pasów słuckich, a nawet je przewyższały”. Robiono z nich również ornaty i kapy używane przez księży. Pasy z Kobyłki oprócz tego, że były produkowane z wielką dbałością o szczegóły, z najlepszej jakości surowca, odznaczały się oryginalnymi wzorami. Według ww. artykułu Marii Żukowskiej: „…manufaktura w Kobyłce była jedyną, obok grodzieńskiej, w której nie naśladowano pasów słuckich, a wzory francuskie, perskie czy tureckie były jedynie źródłem artystycznych inspiracji”. Pasy były sygnowane nazwiskiem właściciela (S. Filsjean) oraz niekiedy nazwą miejscowości skąd pochodziły (Kobyłki – w liczbie mnogiej J) lub literą K i rysunkiem konika – kobyłki.  


Pas kontuszowy z Kobyłki - sygnatura.


Ten wspaniały rozkwit manufaktury przerwały powstanie kościuszkowskie oraz drugi i trzeci rozbiór Polski. Szczepan Filsjean, który w 1790 roku otrzymał szlachectwo na Sejmie Wielkim za krzewienie przemysłu w Polsce, przyłączył się do insurekcji kościuszkowskiej i niestety zginął w 1794 roku. Manufaktura po jego śmieci upadła i w 1796 roku została publicznie zlicytowana.

Pozostała jej legenda oraz piękne pasy kontuszowe porozrzucane po muzeach i kościołach. Oprócz Muzeum Narodowego w Warszawie można je zobaczyć m.in. w Muzeum w Wilanowie oraz w Muzeum Narodowym w Krakowie. W tym ostatnim można znaleźć egzemplarz z herbem króla Stanisława Augusta.